fbpx
with 2 komentarze

DSC_8167

Tym razem czapki, ciepłe bluzy i dresowe spodnie nie były nam potrzebne! 🙂

Zawsze, kilka dni przed rozpoczęciem campu, wysyłamy do uczestniczek organizacyjny mail. Piszemy w nim o czekających nas atrakcjach, grupowych i fakultatywnych rozrywkach oraz tym, co warto ze sobą zabrać na tych kilka dni na Helu. Oprócz kostiumów kąpielowych, japonek, czy kremu do opalania, na tej liście są także ciepłe ubrania. Wieczory na półwyspie bywają bowiem chłodne, a pogoda jest zmienna i deszcz może zaskoczyć nawet w środku lata. Cytując klasyków – sorry, taki mamy klimat. Zresztą, perwersyjnie kochamy tę helską nieprzewidywalność. 🙂

Dzień 1

Podczas sierpniowego campu aura była dla nas jednak łaskawa i choć była to końcówka lata powitała nas przepiękna, słoneczna pogoda, a ciepłego ubrania większość czasu przeleżały w walizkach.

Pierwszego dnia, gdy kolejne dziewczyny docierały jeszcze na miejsce, pierwsze uczestniczki już opalały się na słońcu nad brzegiem zatoki.

Jeśli śledzicie nasze przygody, wiecie doskonale, że tradycyjnym otwarciem campu jest integracyjny grill na campingu Molo Surf, gdzie zawsze nocujemy. A że prognoza wiatrowa na kolejny dzień wyglądała marnie, tym razem grill przeistoczył się huczną imprezę, a zabawa trwała do późnych godzin nocnych.

Dzień 2

Nazajutrz, po odespaniu wieczornych szaleństw, zrobiłyśmy to, co kitesurferki lubią najbardziej (oprócz kite’a oczywiście!). Wybrałyśmy się na wake’a. Pogoda była piękna więc słońce, adrenalina i możliwość mknięcia po Zatoce na desce, wynagrodziły nam z nawiązką brak tego dnia szaleństw na latawcu.

Ten wieczór dla odmiany spędziłyśmy na spokojnie, żeby nazajutrz być w doskonałej kondycji. Bo następnego dnia miało wiać!

Dzień 3

To był dokładnie taki dzień, na jaki na Półwyspie czeka każda z nas! Piękna słoneczna pogoda i równy wiatr od rana do zmroku. Plan mógł więc być tylko jeden: Pływamy do upadłego!

DSC_7701.JPG

Na spocie stawiłyśmy się z samego rana, żeby zdążyć zaliczyć przynajmniej po 2 sesje. I plan został zrealizowany!

Dziewczyny, które zaczynały tego dnia przygodę z kite’em zdążyły przed wieczorem zarazić się naszą miłością do tego sportu.

Bardziej zaawansowane kitesurferki cisnęły progres – ćwiczyły starty, zwroty, switche. Z wody wygonił nas dopiero zapadający zmierzch.

To był cudowny dzień. I tego dnia – jesteśmy tego pewne – nasz Secret Spot w Jastarni był jedynym miejscem na Helu, gdzie na wodzie dominowały dziewczyny!

Zresztą – kto wie? Może to był jedynym takim spotem na świecie, gdzie tego dnia dziewczyny były w przewadze?

DSC_7795.JPG

Po pływaniu był czas na chwilę odpoczynku i przekąszenie czegoś, a potem zaczęłyśmy przygotowania do wieczornego wyjścia. Bo w Jastarni ostatni weekend sierpnia, to tradycyjnie  zakończenie sezonu. Musiałyśmy więc być w dobrej formie nie tylko na wodzie, ale także na parkiecie.

W piątek, w swoje gościnne progi zaprosił nas Coctail Bar Rettungs Budy. Zdradzimy Wam tajemnicę – to miejsce, gdzie pewnego głodnego, majowego wieczora, zrodził się plan, żeby na Helu organizować campy specjalnie dla dziewczyn. Wracamy tam więc z ogromnym sentymentem, nie tylko w trakcie campów.

Tego wieczora Rettungs Budy przywitało nas naprawdę po królewsku. A właściwie – po księżniczkowemu 😉 Oprócz tradycyjnej pizzy i doskonałych drinków, w tym stworzonej specjalnie dla nas Surferki (dziękujemy kochani!), każda nasza dziewczyna dostała tiarę, w której mogła się poczuć, jak prawdziwa królowa Zatoki.

A potem wyposażone w korony i ośmielone lampką Surferki, ruszyłyśmy na parkiet.

Dalej… sami wiecie – what happens in Hel, stays in Hel 😉

Dzień 4

Sobota była naszym dniem integracji. Zaczęłyśmy od niespiesznego i – jak zwykle pysznego – śniadania. Te śniadania w Chilli Barze tuż nad samą zatoką to nasz ukochany rytuał – wtedy jest czas na wymianę doświadczeń, jeśli chodzi o naukę kitesurfingu, rozmowy o życiu, albo po prostu patrzenie się na Zatokę i słuchanie jej szumu.

Po śniadaniu zrobiło się jeszcze przyjemniej. Była wspólna, pamiątkowa sesja zdjęciowa, zrealizowana przez naszą niezastąpioną fotografkę i kitesurferkę Mraczek Photo.

dsc_8188.jpg

Potem przyszedł czas na jedną z najsympatyczniejszych części campu – wręczenie giftpacków. Nasze dziewczyny znalazły w nich tradycyjnie nasze koszulki, balsamy do ust australijskiej marki Pure Paw Paw, które ufundował sklep Pink Palm oraz piękne zestawy surferskiej biżuterii przygotowane przez SznurWiór.

Popołudnie było czasem zakupów, piknikowania nad Zatoką, relaksu. Część dziewczyn wybrała się na plażę, część na rowerową wycieczkę do Helu. Był nawet czas na teoretyczną lekcję kite’a i rozwianie ewentualnych wątpliwości.

A późnym popołudniem wsiadłyśmy na pontony i popłynęłyśmy na zatokę, aby z tej perspektywy oglądać piękny zachód słońca.

Po tak udanym dniu czekał nas nie mniej atrakcyjny wieczór. Tego dnia (a właściwe tej nocy) hucznie żegnałyśmy sezon w Beach Barze Wejście 49.

DSC_8415.JPG

Kto z Was bywa w Jastarni wie, ze to miejsce legendarne – tu rodzą się wakacyjne miłości. Tu zaczynają się imprezy, które kończą się nad ranem oglądaniem wschodu słońca. Tu po prostu trzeba być w sobotni wieczór.

Ten wieczór zaczęłyśmy od wspaniałej kolacji, którą Wejście 49 przygotowało dla specjalnie dla ekipy naszego campu (dziękujemy!). Tego nie da się opisać słowami, więc może lepiej pokażemy Wam kilka fotek. Mamy nadzieję, że narobią Wam apetytu, bo powiemy szczerze, że w Wejściu 49 karmią znakomicie.

Ale wszak nie samym jedzeniem żyje człowiek 😉

Po wyśmienitej kolacji, i już koło północy – rozkręciła się impreza na parkiecie, w której oczywiście ochoczo wzięłyśmy udział. Jak to mówią: Jaki ktoś do pływania, taki do tańczenia. Czy jakoś tak… 😉

Dzień 5

Nawet najtwardsza kitesurferka potrzebuje czasem dnia na chillout. Niedziela, czyli ostatni dzień campu to był właśnie ten dzień.

Po śniadaniu rozstrzygnęłyśmy konkurs foto. Dziewczyny walczyły zaciekle, zrobiły świetne fotki i wybór zwyciężczyni był naprawdę ciężki. Oprócz głównej nagrody (mezoterapii) do zdobycia były także ciuszki Zooki Wear, piękny dekor od Sznur Wiór i mnóstwo innych atrakcyjnych upominków.

Wreszcie przyszedł czas pożegnań, tym trudniejszych, że to był ostatni camp w Jastarni w tym sezonie.

Potem wyruszyłyśmy do domu. Ale nawet stając przy drodze na obiad, dalej omawiałyśmy postępy w szkoleniu i dzieliły doświadczeniami.

IMG_2500.jpg

Gdy już dojeżdżałyśmy do trójmiasta niebo się zachmurzyło i zaczął padać deszcz, a nawet grad. Bluzy, czapki i parasolki trzeba było w końcu wyciągnąć z walizek.


Kite&Wake dla Dziewczyn odbył się na campingu Molo Surf w Jastarni 23 -27 sierpnia

Zdjęcia: Mraczek Photo

Sponsorzy: Pink Palm Sklep, Sznur Wiór, Zooki Wear

Partnerzy: KitestyleWejście 49, Rettung Budy

 

 

Zapisz się na naszą listę mailingową

Pobierz BEZPŁATNIE e-book "Podręcznik kitesurfingu dla totalnie początkujących"

My też nie lubimy spamu. Będziemy wysyłać Ci tylko informacje o campach.

2 Responses

  1. […] TUTAJ przeczytasz jak cudownie w sierpiniu zakończyłysmy sezon campe w Jastarni >> […]

  2. […] TUTAJ przeczytasz o wspaniałym zakończeniu sezonu campem w Jastarni >> […]

Leave a Reply

Chcesz być na bieżąco z informacjami o campach?
Zamów nasz newsletter!
ZAMAWIAM

Pobierz bezpłatnie e-book "Podręcznik kitesurfingu dla
totalnie początkujących"

Zapisz się na naszą listę mailingową, żeby otrzymać podręcznik całkowicie bezpłatnie.
close-link