fbpx
with Brak komentarzy

W El Gounie spędzamy tu kilka miesięcy w roku. To nasz naszym drugi, egipski dom. Podpowiadamy więc, co warto tu zobaczyć, gdzie się bawić, gdzie dobrze zjeść i gdzie załatwić ważne sprawy.


NAJBLIŻSZE CAMPY W EL GOUNIE JUŻ W MAJU!

♥ I TURNUS 14 – 21 MAJA – szczegóły i zapisy: http://kochamkitesurfing.com/elgouna7/

♥ II TURNUS 14 – 21 MAJA – szczegóły i zapisy: http://kochamkitesurfing.com/elgouna8/


Czas więc po tym domu Was oprowadzić i opowiedzieć o tym, co warto zobaczyć, gdzie się bawić, gdzie dobrze zjeść, gdzie załatwić wszystkie ważne sprawy i jak spędzić czas wolny.

El Gouna ma każdemu coś do zaoferowania.

Dobrze się tu pływa na kite’cie. Statystyki wiatrowe sięgają 70-80%, spoty są doskonałe, a bazy – świetnie wyposażone.

Dobrze się wypoczywa. Nawet, gdy nie wieje albo gdy po prostu jesteś na urlopie nie związanym z kitesurfingiem, jest co robić. Na miejscu jest wakepark, tor gokartowy, pole golfowe, o ogromnej bazie hotelowej nie wspominając. W pobliżu można też nurkować, snorklować i podziwiać delfiny, pływając po Morzu Czerwonym.

No i wreszcie, dobrze się tu także mieszka, o czym same wiemy, bo spędzamy tu kilka miesięcy w roku pływając, szkoląc i organizując campy. Możemy więc już śmiało powiedzieć, że to miasto stało się już naszym drugim, egipskim domem.

Czas więc po tym domu Was oprowadzić i opowiedzieć o tym, co warto zobaczyć, gdzie się bawić, gdzie dobrze zjeść, gdzie załatwić wszystkie ważne sprawy i jak spędzić czas wolny.

El Gouna – miasto marzeń

Do El Gouny leci się z Polski niedługo – niecałe 4 godziny. Tyle, co choćby – do Hiszpanii. Lądujemy w Hurghadzie, oddalonej o 30 km od miasta, więc na miejscu jestesmy po około 30 minutach od wyjścia z lotniska. Spotkanie z miastem zaczynamy od… spotkania z jego ochroną, która kontroluje każdy wjeżdżający samochód. Osoby w piaskowych uniformach z napisem “Security” spotkamy potem jeszcze wielokrotnie, na ulicach placach, skrzyżowaniach. El Gouna ma bowiem własne służby porządkowe, pilnujące, żeby było miło, czysto i bezpiecznie. Jednym słowem, żeby wszystko było idealnie. Zresztą, slogan reklamowy tego miejsca mówi wszystko:

“Life as it should be”, czyli “Życie takie, jak powinno ono wyglądać”.

Dlaczego tak? Bo El Gouna to miasto marzeń. A dokładnie miasto zbudowane i zorganizowane według marzeń i planów Samiha Sawirisa. To egipski biznesmen, jeden z najbogatszych ludzi w kraju i… właściciel El Gouny. Na przełomie lat 80 i 90 Sawiris podczas wakacji zakochał się w tutejszym wybrzeżu i postanowił, że wybuduje tu sobie miasto idealne. A jako potentat w branży deweloperskiej szybko przekuł słowa w czyn. Do zaprojektowania miasta zatrudnił najlepszych architektów na świecie m. in. Włocha – Alfredo Fredę, który zaprojektował Marnę, czy Amerykanina Michaela Grave’a, twórca Disney World na Florydzie. Ich zadaniem było połączenie tego, co najlepsze w Egipcie i w Europie.

Dzięki temu El Gouna jest malowniczo poprzecinana kanałami (wykopanymi na pustyni) na wzór Wenecji, a także ma uroczą marinę, przypominają miasteczka na południu Francji czy Włoch oraz główny plac (Tamyr Henna) otoczony restauracjami, sklepami i punktami usługowymi, podobny do rynków, typowych dla wielu miast europejskich.

Domy są z kolei zbudowane w charakterystycznym, egipskim stylu – dominuje niska, jednopiętrowa zabudowa i pustynne, żółto – pomarańczowe kolory. Dzięki temu, choć miasto ma europejskie akcenty i nietypowy dla tej części świat ład architektoniczny, nie tracimy (i naszym zdaniem na szczęście!) poczucia, że jesteśmy w Egipcie.

El Gounę wybudowała (i nadal buduje, bo miasto ciągle się rozrasta) należąca do Sawirisa firma Orascom, która cały czas zarządza miastem. Jeśli wynajmujesz tu mieszkanie i cokolwiek chcesz załatwić, robisz to właśnie przez Orascom.

To, że miasto jest prywatne, ma własną ochronę i swoje reguły ma jeszcze jeden plus – żadnych namolnych sprzedawców, żadnych zaczepek w stylu “masz piękne oczy”. Jeśli tego nie lubisz, do El Gouny możesz spokojnie przyjechać.

Downtown El Gouny – restauracje

Wspomniany wcześniej ryneczek, o nazwie Tamyr Henna Square (czyli plac Wiklinowego koszyka) to centralny punkt, głównej rozrywkowo – usługowej części miasta, czyli Downtown.

Dookoła placu i na przylegających do niego uliczkach, mieszczą się dziesiątki barów i restauracji – lokalnych i europejskich. My upodobałyśmy sobie trzy z nich i – z różnych powodów – do których regularnie wracamy.

Dunes – to miejsce pokochałyśmy za tradycyjny wystrój wnętrza i sympatyczny, niezobowiązujący klimat. Siedzi się tu w okręgach, przy niskich stołach, na poduszkach (zanim usiądziemy trzeba zdjąć buty!). To idealne miejsce na pogaduszki i integrację przy fajce wodnej. Wybór smaków jest tu ogromny, a do przygotowania fajek oraz wymiany węgielków zatrudniona jest specjalna osoba, dyskretnie krzątająca się przy fajkach w tradycyjnej długiej męskiej “sukience” – galabiji. Alternatywnie można sączyć piwko (najpopularniejsze egipskie marki to Stella i Skara) albo – zamówić drinka, bo w przeciwieństwie do wielu innych miejsc w Egipcie, w El Gounie w restauracjach sprzedawany jest alkohol.

Zomba – jeśli mamy ochotę na typowe, egipskie jedzenie, idziemy właśnie do Zomby. Pyszne falafele, humus, panierowany kalafior, szakszuka (śniadaniowa potrawa z jajek), oberżyna na kilka sposobów, sałatka z drobno pokrojonych ogórków, pomidorów i ziół… Dania są tu niewielkie (to coś w rodzaju egipskich tapas), więc najlepiej wybrać się w parę osób, zamówić wspólnie kilka dań i spróbować jak największej ilości tutejszych przysmaków. A wszystko to można popić pyszną, małą i mocną kawą parzoną po turecku.

White Elephant – jeśli mamy ochotę na odmianę od lokalnych smaków, to miejsce, do którego najczęściej kierujemy nasze kroki. White Elephant to tajska restauracja w El Gounie, w której gotują kucharze naprawdę pochodzący z Tajlandii. Uwielbiamy tajskie jedzenie więc, od czasu do czasu, z przyjemnością zaglądamy tu na pikantne curry

Club House – to jedno z naszych ulubionych miejsc w El Gounie. Club House jest malowniczo położony nad wodą i dodatkowo wyposażony w basen. Za dnia można tu wypocząć pod słomkowymi parasolkami, poleniuchować nad basenem albo wypić pyszne mojito. A naszym zdaniem dostaniecie tu jedne z najlepszych w całej El Gounie drinków. W niedzielne wieczory Club House zamienia się z kolei w klub z prawdziwą sceną, DJ’em i parkietem na pasku, na którym oczywiście najlepiej tańczy się na bosaka.

Downtown El Gouny – sprawy praktyczne

Downtown nie tylko dobrze zjecie i się pobawicie, ale też załatwicie wiele praktycznych spraw. Na przykład – wymienicie pieniądze w jednym z kilku tutejszych bankomatów. Na miejscu płaci się funtami egipskimi, które trudno dostać w polskich kantorach. Najlepiej zabrać więc ze sobą dolary lub euro i wymienić je na miejscu, właśnie w bankomatach, które w El Gounie mają taką funkcję. Są takie “mądre”, że potrafią wymienić do kilkudziesięciu banknotów i to w różnych walutach! 🙂

Przy głównym placu znajduje się też całodobowa apteka. Można w niej kupić Antinal – na tzw. zemstę Faraona, czyli problemy żołądkowe pojawiające się czasem przy zmianie flory bakteryjnej oraz oczywiście wszelkie inne lekarstwa. Są one w Egipcie dość tanie i w większości – dostępne bez recepty.

Dokładnie po drugiej stronie elgouńskiego „rynku” jest Art Village, czyli bazarek, będący namiastką prawdziwego Egiptu. 

W tutejszych zakamarkach kupicie ubrania, szale, biżuterię, przyprawy i typowo egipską pamiątkę, czyli „obrazy” z kolorowego piasku, zamknięte w butelkach.

Jeśli macie ochotę kontynuować zakupy, możecie przejść się także po dziesiątkach sklepów Downtown, oferujących torebki „gucci”, bluzy „adidasa” i okulary „ray-bana”. Targowanie się jest częścią egipskiej kultury, więc na pierwszą, zaproponowaną przez sprzedawcę cenę, nie należy raczej przystawać.

U wlotu Downtown znajduje się jeszcze jeden sklep, o którym koniecznie warto wspomnieć. To supermarket sieci Bestway i jednocześnie ważny punkt orientacyjny na mapie El Gouny. Jeśli z kimś umawiamy się na mieście, zwykle miejsce spotkania jest pod Bestway’em. Jeśli poprosimy taksówkarza o kurs do Downtown – prawdopodobnie tu nas wysadzi. Sklep ten ma tę zaletę, że czynny jest właściwie zawsze (zamykany jest tylko na krótko w piątkowe popołudnia) i kupicie tu niemal wszytsko – jedzenie, owoce, chemię gospodarczą, kosmetyki, kanapki, plażowe zabawki, buty do pływania etc. Wizyta w Bestway’u może być też dobrym pomysłem, jeśli szukacie lokalnych, ale niebanalnych prezentów z El Gouny. Zwykle tu kupujemy dla najbliższych tanią i świetną chałwę, pyszne daktyle albo naszą ulubioną kawę z kardamonem.

W sklepie nie ma jednak alkoholu. Można go kupić (tylko alkohole lokalne) w sklepie Drinkies kilkadziesiąt metrów dalej. Po alkohole importowane, trzeba natomiast jechać do Mariny.

Marina

A skoro już mowa… Po El Gounie można porusza się taksówkami lub tuk-tukami, czyli czymś w rodzaju zmotoryzowanych riksz, typowych dla Azji południowo – wschodniej np. Tajlandii. Zostały one sprowadzone t do El Gouny i dziś stanowią już część lokalnego kolorytu. Kurs tuk-tukiem kosztuje 15 funtów Egipskich (ok. 3,5 złotego) dla jednej osoby, bez względu na to, czy jedziemy 100 metrów, czy 3 kilometry. 2 – 3 osoby płacą łącznie 25 LE (funtów egipskich).

Wracając do tematu napojów wyskokowych… W Marinie znajduje się Duty Free, czyli sklep wolnocłowy, jedyny w mieście, w którym kupimy zagraniczne trunki. Zakupy w nim można robić tylko przez 2 dni po przylocie (sprawdzana jest pieczątka w paszporcie) i trzeba mieć ukończone 21 lat.

Marina jest jednak przede wszystkim dobrym miejscem na spacer, pogapienie się na zacumowane tu, luksusowe łodzie, niespieszne wypicie kawy albo owocowego smoothie z widokiem na wodę w takich kafejkach jak “The Coffee Bean and Tea Leaf”, czy “The 7-th Star”. To za dnia, bo wieczorami w tutejszych restauracjach i barach rozkwita życie nocne.

Jednym z najciekawszych (i naszych ulubionych lokali w El Gounie) jest Bartender. Już z daleka przyciąga uwagę kolorowym, migającym neonem i oryginalnym wystrojem – na przykład stołami zrobionymi z opon albo ścianą ze starych kaseciaków itd. Nie mniej oryginalne są nazwy drinków, takie jak QF (Quick Fuck) albo Condom. Oczywiście, w karcie są także bardziej klasyczne pozycje, jak na przykład Margarita czy Long Island Iced tea. Czasem gra tu DJ, a wówczas bar, wraz z przylegającym deptakiem zamienia się w klub pod chmurką.

A skoro już o klubach mowa – w pobliżu są dwa imprezowe miejsca, o których warto pamiętać. Pierwsze to Aurora – bar, w którym późnym wieczorem do akcji rusza DJ i śmiało można tu kontynuować rozpoczętą w Bartenderze imprezę. Drugie to Du Port – największy klub w El Gounie, z widokiem na Marinę i basenem w środku. Najbardziej szalone noce kończą się skokami do tego basenu w pełnym umundurowaniu. 🙂

Kitesurfing i nie tylko

Gdy jesteśmy w Marinie, od spotu kitesurfingowego dzieli nas już tylko 10 minut spacerem. W El Gounie znajduje się kilka baz kitesurfingowych z dobrym zapleczem, dużym wyborem sprzętu i wyjściem bezpośrednio na spot. Nasze campy odbywają się w polskiej (acz mogącej się pochwalić międzynarodowym gronem klientów) szkole RedSeaZone.

Miło spędza się tu czas w beachbarze albo na leżakach między palmami i przede wszystkim komfortowo pływa – są zamykane szafki, boksy na sprzęt, prysznice ze słodką wodą i kompresory. Beach boye, czyli specjalnie do tego zatrudnione osoby, pomagają w startach i lądowaniach, a łódka cały dzień stacjonująca na spocie, zapewnia pomoc w razie problemów.

RedSeaZone ożywa też wieczorami. W poniedziałki odbywają się tu tradycyjne wieczory z muzyką na żywo, a podczas campów – także szalone imprezy tematyczne.

Na koniec pozostaje jeszcze odpowiedzieć na trudne pytanie, co zrobić, jak nie wieje? Bo na tu, jak niemal na wszystkich spotach na świecie – czasem nie wieje.

Wtedy właśnie objawia się jeden z największych plusów El Gouny. W mieście i okolicach jest co robić nawet, jeśli zdarzy się bezwietrzny dzień. Świetną alternatywą do kitesurfingu jest wizyta w miejscowym wakeparku – Sliders Cablepark z aż 4 wyciągami (dwoma 2.0 i dwoma wielosłupowymi) oraz zestawem wodnych dmuchańców do wygłupów.

Jeśli do dyspozycji mamy cały dzień  – można wybrać się na nurkowanie na rafach koralowych albo na rejs po Morzu Czerwonym urozmaicony snorkelingiem i oglądaniem delfinów (pół-dniowy rejs to koszt ok 30 euro).

Alternatywnie, można wybrać się na rejs kanałami El Gouny motorówką albo SUP-em. Z wody miasto wygląda zupełnie inaczej niż z lądu i naszym zdaniem, jeszcze bardziej uroczo.

Jeśli jednak chcecie zostać na lądzie, warto wybrać się na pola golfowe (Steigenberger Golf Resort) pięknie położone na zielonych pagórkach poprzecinanych kanałami. Można tu wziąć próbną lekcję golfa, zagrać partyjkę (jeśli ktoś umie) lub po prostu miło spędzić czas. Jeśli tam będziecie, koniecznie wejdźcie na górującą nad polem wieżę. Rozpościera się z niej piękny widok na całe miasto i dopiero stąd można pełni docenić jego urok. Na dole wieżyczki mieści się restauracja, a na tarasie widokowym u góry serwowane jest wino i prosecco, które można sączyć podziwiając zachód słońca. To jeden z najlepszych naszym zdaniem sposobów spędzania popołudnia w El Gounie.

Zobacz nasz przewodnik wideo po El Gounie na InstaStory


Zdjęcia: Adam Harry Charuk, Katarzyna Jaklewicz, Jan Szlagowski, Mraczek Photo

Zapisz się na naszą listę mailingową

Pobierz BEZPŁATNIE e-book "Podręcznik kitesurfingu dla totalnie początkujących"

My też nie lubimy spamu. Będziemy wysyłać Ci tylko informacje o campach.

Leave a Reply

Chcesz być na bieżąco z informacjami o campach?
Zamów nasz newsletter!
ZAMAWIAM

Pobierz bezpłatnie e-book "Podręcznik kitesurfingu dla
totalnie początkujących"

Zapisz się na naszą listę mailingową, żeby otrzymać podręcznik całkowicie bezpłatnie.
close-link