„To musi być superłatwe”. Dokładnie to pomyślałyśmy, gdy pierwszy raz w życiu z bliska zobaczyłyśmy kitesurferów w akcji. Jak się miało okazać, bardzo się myliłyśmy…
Wszystko działo się w wietnamskim Mui Ne, azjatyckiej mekce kitesurfingu gdzie, zaczęła się nasza przygoda z tym sportem. (Więcej na ten temat piszemy TUTAJ.)
To był nasz pierwszy dzień w tej miejscowości i wahałyśmy się jeszcze, czy zapisać się na kurs. No dobrze, tak naprawdę udawałyśmy przed sobą, że się wahamy, bo gdzieś w głębi serca decyzja już zapadła, gdy tylko zobaczyłyśmy tysiące kite’ów na niebie.
Ale póki co, niby-zastanawiając się, spacerowałyśmy sobie plażą w tę i z powrotem, oglądając śmigających na falach kitesurferów. A wyczyniali prawdziwe cuda (nie, nie wiedziałyśmy, że to się nazywa tricki!) Skakali kilkadziesiąt metrów w dal i kilkanaście w górę, wykonywali salta powietrzu, nadlatywali nad plażę i w locie zawracali w kierunku morza! No i przede wszystkim pływali, pływali, pływali – wydawało się, że bez wysiłku i bez końca.
Nasze wnioski były więc dwa:
– musi to być mało męczące – skoro wszyscy pływają godzinami
– musi to być łatwe – skoro tysiące osób to robią
W tym (jak miało się okazać niezwykle mylnym) przekonaniu, skrupulatnie utwierdzali nas rozmówcy z rozsianych wzdłuż plaży szkółek kitesurfingu.
– Opanujesz to w 5 godzin moja droga – zapewniał nadskakujący Wietnamczyk, właściciel pierwszej szkoły.
Brzmiało zachęcająco, ale poszłyśmy dalej sprawdzić ceny i klimat w innych szkołach. A że plaża w Mui Ne, przy której są szkółki ciągnie się kilometrami, było co zwiedzać.
– Kupcie pakiet 10 godzin. To powinno wystarczyć. Choć wiele zależy od indywidualnych predyspozycji – oznajmił w kolejnej szkole długowłosy, opalony brunet o rosyjskim akcencie i hippisowskim sposobie bycia. To już brzmiało gorzej…
W trzeciej szkole wietnamski właściciel wydelegował do obsłużenia nas polskiego instruktora.
– Minimum 15 godzin – opowiedział na nasze stałe pytanie „Ile lekcji trzeba, żeby zacząć naprawdę TO robić”. Potem dodał jeszcze, coś o tym, że wiele zależy od warunków, naszej kondycji, doświadczenia z deską…
Byłyśmy przybite słysząc te złe wieści. Ale – ku własnemu zdziwieniu – wybrałyśmy właśnie polskiego instruktora. Może dlatego, że był przystojnym, wysokim blondynem? 😉
A może przeczuwałyśmy, że był najbliżej prawdy….
Jaka jest więc prawda? Ile zajmuje nauczenie się podstaw kitesurfingu?
1. To zależy od spotu
Po pierwsze, jak dowiedziałyśmy się już później, Mui Ne w ogóle nie jest dobrym miejscem do nauki. Idealny spot dla początkujących to taki, gdzie woda jest płytka i płaska. W Mui Ne nie jest ani taka, ani taka – tuż przy brzegu robi się głęboko i zwykle fale są naprawdę spore. To świetne warunki dla zaawansowanych. I – jak dotarło do nas po jakimś czasie – to właśnie takich kitesurferów obserwowałyśmy pierwszego dnia! Byłyśmy przekonanie, że kitesurfing jest łatwy, bo niemal wszyscy, którzy pływali w Mui Ne byli w tym świetni. Tymczasem, wyposażeni w kaski początkujący, ćwiczyli operowanie latawcem na plaży. Ale, wpatrzone w szalejących na falach kietsurferów, ich jakoś nie zauważyłyśmy…
O tym, że Mui Ne to NIE jest miejsce na pierwszy raz, miejscowi instruktorzy mówić oczywiście nie mogą, bo straciliby wszelkich kursantów. Stąd różne i nieraz dalekie od prawdy odpowiedzi, jakie słyszałyśmy pierwszego dnia.
Więc jeśli, w przeciwieństwie do nas, nie kupujesz kursu spontanicznie, tylko planujesz naukę wcześniej, poświęć chwilę na wybór dobrego miejsca. Upewnij się, że spot, na którym rozpoczniesz naukę, jest nie tylko świetny (tak po prostu), ale przede wszystkim, czy jest świetny dla POCZĄTKUJACYCH. Czyli – czy jest łatwy 😉
2. To zależy od instruktora
Jego talent i doświadczenie mają znaczenie. Jeśli instruktor będzie umiał wyłapać twoje błędy i wytłumaczyć Ci jak je skorygować, nauka będzie przebiegała dużo szybciej.
Jeśli możesz – zrób research przed rozpoczęciem nauki. Popytaj znajomych kitesurferów. Może będą mogli kogoś Ci polecić – zaufaną szkółkę, albo – najlepiej – konkretnego instruktora.
Jesli nie jesteś zadowolona – zmień instruktora. Pamiętaj, że masz przy nim (albo przy niej) czuć się dobrze i bezpiecznie.
3. To zależy od Twojego doświadczenia z deską
Cuda się zdarzają. Nasz znajomy rzeczywiście nauczył się pływać w 5 godzin. Dwa dni opanowywał „obsługę” latawca, a trzeciego założył deskę na nogi i… popłynął. Tyle tylko, że wcześniej był już instruktorem snowboardu i wakeboardingu, a uprawianie tych sportów bardzo naukę kitesurfingu ułatwia.
Jeśli więc miałaś styczność z którymkolwiek z nich – duży plus. Umiejętność jazdy na jednej desce, ułatwia opanowanie drugiej.
Jeśli nie miałaś – pomyśl o wyprawie na wake’a, nawet jeśli już rozpoczęłaś naukę kitesurfingu (na szczęście wakeparki są już w prawie każdym mieście w Polsce). Kilka sesji przyspieszy postępy w nauce kite’a, zwłaszcza na trudnym etapie ćwiczenia startów.
4. To zależy od Twoich indywidualnych predyspozycji – talentu, kondycji etc.
Jeśli nie uprawiasz żadnych sportów deskowych, ani żadnego sportu w ogóle nauka może zająć nieco dłużej. Ale nawet wtedy po około 15 godzinach powinnaś już startować na desce, a 25 – 30 godzinach pływać w prawo i w lewo.
To dużo? Niekoniecznie! Powiedzmy, że wyjedziesz na dobry spot na 14 dni i – przy pewnej dozie szczęścia – 10 z nich będzie wietrznych. To aż 20-30 godzin nauki w 2 tygodnie. Jeśli będziesz więc mieć szczęście do wiatru, z takiego urlopu możesz wrócić jako kitesurferka 😉
Czy więc żałujemy, że zaczęłyśmy naukę w trudnym Mui Ne? Nigdy w życiu! Miałyśmy tam tylko ok. 5 godzin lekcji (przez 2 z 4 dni nie wiało) i okazało się, że to zdecydowanie za mało, żeby nauczyć się pływać. Ale wystarczająco dużo, żeby złapać bakcyla i zakochać się w kitesurfingu. 🙂
Jeśli dopiero zaczynasz naukę kitesurfingu, koniecznie przeczytaj także nasz wpis o tym, jak wygląda pierwsza lekcja kitesurfingu? Czego się dowiesz i czego nauczysz?
0 Responses
marcinitiq
Kiedyś ze znajomymi mieliśmy rozkminę, czy czasem nie mamy skillu do tego sportu, bo mamy 12h za sobą a jeszcze nie zdaliśmy IKO 3. Aktualnie mam wypływane około 24h (musze policzyc) i w połowie zdanie IKO3,
Kasia
Macie skille! 🙂 Te 12 h na IKO 3 to jest baaardzo optymistyczna wersja… Z naszych doświadczeń wynika, że aby sensownie pływać prawo / lewo potrzeba raczej 20 + godzin. A więc 24 h i połowa IKO 3 to jest całkiem OK wynik. A więc pływać, nie poddawać się :)))
Marcin_ITIQ
Wiadomo cisnę dalej w kolejnym sezonie 😉
kozi
jeśli szkółka lub instruktor ma za zadanie wyciągnąć z klienta jak najwięcej godzin (większość szkół tak robi) – to i 70 godzin będzie mało