Wszyscy krzyczą, gdy to się dzieje. I nie chodzi o seks. Chodzi o pierwszy start na desce.
Pierwszy udany start z wody i, co za tym idzie, pierwszy dłuższy niż kilka metrów hals, to pierwszy ważny sukces każdego kitesurfera. Jednym przychodzi on łatwo, jak choćby mojemu koledze, który 2 dni uczył się obsługi latawca, a trzeciego założył deskę i… popłynął.
Innym jest nieco trudniej i przed pierwszym okrzykiem z rozkoszy, wydają z siebie liczne jęki przerażenia albo rozpaczy, kiedy nieudane starty zamieniają się w niezamierzone skoki i kończą lądowaniami twarzą w wodzie. W tej drugiej grupie byłam ja. Jeśli też w niej jesteście – spokojnie. Taka jest większość i taka jest norma. Wyjątki się zdarzają, ale rzadko. Czy wspomniałam, że mój zdolny kolega był zawodowym instruktorem wake’a i snowboardu zanim spróbował kite’a? Obsługa deski nie miała przed nim więc żadnych tajemnic. Reszta śmiertelników, musi zaliczyć kilka gleb, zanim zacznie pływać. Kilka – w przenośni – oczywiście. Ja po 100 (!) nieudanych startach przestałam liczyć. Miałam chwile wściekłości. Miałam chwile zwątpienia. Ale nagle – bam! Wyszło. Płynę. Ja płynę! Płynę i krzyczę oczywiście. 🙂
To podobno najtrudniejszy moment w życiu początkującego kitesurfera. Do tego czasu progres idzie szybko. Najpierw dowiadujemy się co nieco o istnieniu wiatru (o czym pisałyśmy TU). Potem poznajemy okno wiatrowe i uczymy się w nim operować latawcem – najpierw treningowym, potem większym, ale o skróconych linkach. Gdy już to ogarniemy przychodzi czas na wykorzystanie tej wiedzy w praktyce i robienie tzw. body dragów. Wtedy już pływamy – tyle, że bez deski. A na tym etapie minęło dopiero kilka godzin nauki! A wtedy przychodzi upragniony moment – deska na nogi – i… bum. Gleba, nieplanowane siadanie na wodzie, niezamierzone loty i twarde lądowania. I czemu ten instruktor tak krzyczy: „Odpuść bar!!!”. Czasem bywa tak, że lekcja mija, a progresu nie widać. Czasem progres jest – już, już startujemy, a na następnej lekcji jakbyśmy się cofnęły – znowu gleby, znowu nie wychodzi.
Co robić? Wytrzymać! Nie załamywać się. Nie biadolić: „Nie jestem do tego stworzona!”. Za którymś razem w końcu wyjdzie. Naprawdę. Jeśli właśnie jesteście na tym trudnym etapie musicie po prostu mi uwierzyć: W końcu się uda.
Jeśli jeszcze nie wierzycie, żeby dodać Wam otuchy, powiem, co będzie dalej.
– Za którymś razem wystartujecie i popłyniecie naprawdę długi, fajny hals. Będzie krzyk i będzie super
– Potem może się zdarzyć, że znów będzie parę gleb i być może nawet pomyślicie „Ten pierwszy start to był przypadek”. Ale szybko przekonacie się, że nie – uda się wystartować drugi raz i trzeci…
– Przez jakiś czas będą Wam wychodzić tylko starty w lewo. Albo tylko w prawo. Nic nie szkodzi. Większość osób tak ma. Też momentami myślałam, że będę już zawsze pływać w lewo, a koszącym lotem upadać na twarz w prawo. Prawa strona zajęła dłużej, ale – udało się.
A gdy starty w lewo i w prawo, będą Wam wychodzić większość razy, zaczniecie – pływając – robić też inne rzeczy. Na przykład widzieć cokolwiek oprócz latawca przed sobą. Pamiętam, jak ze zdziwieniem pierwszy zobaczyłam moją nogę na płynącej desce. Wcześniej wlepiając skoncentrowany do bólu wzrok latawiec, nawet jej nie zauważyłam. Zaczniecie też słyszeć – instruktora, który krzyczy, że super, wiatr świszczący w uszach i wszystko inne dookoła. Zaczniecie zauważać ludzi machających z brzegu.
Aż pewnego dnia, puścicie jedną ręką bar i sunąc po wodzie, dacie radę im z uśmiechem odmachać. I to jest ten moment, dla którego warto przeżyć wszystkie gleby i dziesiątki nieudanych startów. Może wtedy nie będziecie już krzyczeć z emocji, ale – zapewniam – będzie to pełnia szczęścia.
Jeśli dopiero zaczynasz naukę kitesurfingu, koniecznie przeczytaj także nasz wpis o tym, jak wygląda pierwsza lekcja kitesurfingu? Czego się dowiesz i czego nauczysz?
6 Responses
Dlaczego kitesurfing to idealny sport dla dziewczyn? – Dziewczyny, które kochają kitesurfing i surfing
[…] A jeśli koniecznie chcecie się przygotować do nauki kitesurfingu, udajcie się na kilka sesji do pobliskiego wakeparku. Zdobyte tam doświadczenie ułatwi zwłaszcza pokonanie etapu startów z deską. (Więcej na temat nauki startów piszemy TUTAJ) […]
Jak nie startować na desce? – Dziewczyny, które kochają kitesurfing i surfing
[…] [O tym, że wszyscy krzyczą podczas pierwszych startów więcej pisałam tutaj] […]
Cytryna
Dziekuje za ten wpis 🙂 juz mialam rezygnowac, ale tego nie zrobie!
Kasia
Nie rezygnuj! Warto przetrwać ciężkie chwile. Będzie super! <3 Trzymamy kciuki!
Jak nie startować na desce? Antyporadnik – Dziewczyny, które kochają kitesurfing
[…] [O tym, że wszyscy krzyczą podczas pierwszych startów więcej pisałam tutaj] […]
Dlaczego kitesurfing to idealny sport dla dziewczyn? 10 powodów | Dziewczyny, które kochają kitesurfing
[…] A jeśli koniecznie chcesz się przygotować do nauki kitesurfingu, udaj się na kilka sesji do pobliskiego wakeparku. Zdobyte tam doświadczenie ułatwi zwłaszcza pokonanie etapu startów z deską. (Więcej na temat nauki startów piszemy TUTAJ) […]